Japonia – czyli spełnienie marzeń

Tym razem udało nam się zawędrować jeszcze dalej na Wschód – czyli do Kraju Kwitnącej Wiśni, w sam środek sezonu na słynne sakury. Dało nam to możliwość uczestnictwa w hanami, festiwalu kwiatów wiśni bardzo ważnego dla Japończyków. Oprócz tego zwiedziliśmy wiele wspaniałych miejsc w Osace i Kioto. Zamek w Osace, związany z rodem Hideyoshi oraz największe na świecie oceanarium zrobiło na nas spore wrażenie. Ale zdecydowanie bardziej podobała nam sie atmosfera Kioto, dawnej stolicy cesarstwa. Piękne chramy, świątynie i ogrody, a także rezydencje samurajów nadal zajmują wyjątkowe miejsca w przestrzeni miasta. Nas zachwycił zwłaszcza zamek Nijo ze słynną „słowiczą podłogą” oraz chram Fushimi Inari, z największą ilością czerwonych bram torii w Japonii i cieniem boskich lisic Inari…:) Oczywiście, Japonii nigdy dość, więc pewnie tam jeszcze wrócimy 🙂

Stenia i Piotrek

GALERIA

02

Pokazy karate dla handlowców…

Wieczór. Piękna pogoda. Dobry czas na zaprezentowanie naszego dojo. Tym razem w mocnym składzie 8 osób występowaliśmy przed pracownikami (hmmm, nie wiem, czy możemy użyć nazwy firmy, bo zaraz będę mieć dym w pracy 😉 ). Chodziło przede wszystkim o to, żeby zrobić wrażenie (ZROBILIŚMY!) i zaprezentować proste techniki, które może wykorzystać w samoobronie zwykły śmiertelnik (ZAPREZENTOWALIŚMY). Sensei Adam Litwiński rozpoczął od krótkiego wstępu, czym karate Goju-Ryu na pewno nie jest. Potem wyciągnęliśmy z sali „ochotników” i pokazaliśmy na żywym organizmie nasze wężowe techniki. Uczestnicy byli zdumieni, że bez wielkich barów i mega mocy można zniechęcić przeciwnika. Dalej kata oddechowe i oczy wychodzące z orbit obserwujących jak sensei Adam kopie jednego z nas tam, gdzie na pewno faceta kopać nie należy (pojawiły się nawet wnioski o litość). Płeć piękną ucieszyły techniki z wykorzystaniem wysokich obcasów (swoją drogą widok Ewy w karatedze i szpilkach – bezcenny). Wdaliśmy się też w odwieczną dyskusję: postawić się, czy uciekać.

Na koniec sensei Adam wykonał kata Sanseru (w odpowiedzi na pytanie o techniki nożne) i pokazał na jednym z obserwatorów punkty, których ucisk wystarczył do skłonienia muskularnego gościa do klękania nawet na oba kolana. Dzięki temu uczestnicy stwierdzili, że karate w filmach (gdzie jeden ruch i po sprawie) – nic a nic nie jest przesadzone. GALERIA

02

Archiwum